poniedziałek, 24 marca 2008

Pierwsze wrażenia to sprzeczne wrażenia

Każdy kolejny rok pobytu w Korei przynosi coś nowego. Kolejne doświadczenia, wiadomości - wszystko to pozwala zrozumieć mentalność Koreańczyków. Kraj otoczony dostojnymi górami stworzył wyjątkową kulturę, połączenie buddyzmu, konfucjanizmu, chrześcijaństwa i szamańskiej ekstazy. Przed wyjazdem do Korei moje wiadomości o tym kraju równe były zeru. Przyjazd w miesiącu maju, lot samolotami prawie dobę, bardzo gorąco i wilgotno. Potrafiłam przesiedzieć w mieszkaniu prawie cały dzień, unikając wszystkiego co koreańskie. Powoli zaczęłam się przyzwyczajać. Ludzie okazali się przyjażnie nastawieni do obcokrajowców a przepiękne krajobrazy zrobiły swoje. Po pierwszym roku pobytu by uniknąć koreańskiego lata, kolejne lato spędziłam w Polsce, by jesienią znów tu powrócić ale już w innym nastroju. Nie podejrzewałam że kiedyś polubię ten kraj. Oczywiście nie wszystko da się zaakceptować, ale spokojnie można tu życ.
Najbardziej podobają mi się koreańskie małe dzieci. Ubierane są bardzo kolorowo a małe dziewczynki często mają trwałą. Młodzież w wieku szkolnym już nie jest tak urodziwa. W szkolnych mundurkach - bardzo ładnych - od wczesnych godzin rannych do pózna wieczorem przebywają w szkołach. Wracają bardzo póżno, nie jest żadkością spotykać ich nawet po 21 wracających ze szkół. Rodzina koreańska najbardziej cieszy się z posiadania synów, wówczas nazwisko ojca przekazywane jest dalej. Duma z posiadania chłopca przejawia się w robieniu nagim chłopcom zdjęć. Nawet w zakładach fotograficznych sa takie zdjęcia, zdjęć rozebranych dziewczynek nie widziałam.
Chodząc ulicami miasta, w którym mieszkamy nie mogłam się przyzwyczaić do brudu i rupieci. Wszędzie tego pełno, może przyczyną jest brak koszy na śmieci. Natomiast pola ryżowe zadbane, przydomowe ogródki to też graciarnia lecz krzaczki papryki pięknie podwiązane, ziemia pod uprawy wyłożona czarną folią.
Koreańczycy bardzo szanują podłogi. Buty należy zdejmować nie tylko w domu, w restauracjach również. Gdy przeprowadzaliśmy się do naszego drugiego mieszkania, weszliśmy z kartonami, oczywiście w butach . Po minie koreanki zauważyłam że robię coś nie tak, chodziło o buty.
Długo przyzwyczajałam się do koreańskich ulic. Wszystkie napisy w krzaczkach, co chwilę ktoś komuś wchodzi w drogę, potrąca, motocykle często jeżdzą po chodnikach. Smieszna forma reklamy - przed nowo otwartymi sklepami lub salonami komórek - wynajęte skąpo ubrane dziewczyny tańczące w rytm głośnej muzyki. Od reklamy nie sposób się uchronic. Drzwi mieszkania oblepione ulotkami, windy zaśmiecone reklamą, objazdowi sprzedawcy owoców i warzyw, którzy jeżdzą pod domami, puszczają przez głośniki reklamę swojego towaru.

Smieszyła mnie koreańska moda. Koreańczycy ubierają się bardzo kolorowo. Zarówno kobiety jak i mężczyzni uwielbiają świecidełka, złocenia itp. Panowie nie mają oporów przed kolorem różowym, do tego często na głowie trwała ondulacja.
Koreańczycy uwielbiają całymi rodzinami chodzić po górach - zawsze w ortalionowych kurtkach, takich samych spodniach, buty do wedrówek i kijki.
Panie zawsze i wszędzie można poznać po daszkach na głowie. Daszek latem chroni przed słońcem a zimą nie wiem przed czym. Latem oprócz daszków kobiety trzymają w reku piękne kolorowe parasolki. W ciągu całego roku na ulicach spotyka się Koreanki trzymające w ręku różowy albo niebieski koszyczek z kosmetykami. To kobiety idące lub wracające z sauny. Ciekawy element koreańskiej ulicy to pacjenci szpitali paradujący w piżamach.
Spacerując ulicami dostrzega się na domach wiele sfastyk - tak oznaczone są ośrodki buddyjskie. Około 70 procent ludności wyznaje buddyzm. Wieczorem zaś na wieżyczkach palą się czerwone lub białe krzyże - to kościoły chrześcijańskie różnych odłamów. Korea to prawdziwa mozaika religijna. Są buddyści, protestanci, zwolennicy konfucjanizmu. Tę religijną tolerancję dobrze obrazuje rozmaitość świąt państwowych. Są obchody urodzin Buddy, jak również uroczyście obchodzi się święto związane z najbardziej pierwotnymi wierzeniami - 3.10 świętuje się powstanie państwa koreańskiego, założonego wg tradycji w 2333 r przed naszą erą przez boga Tanguna. Jednak najbardziej pierwotną religią był szamanizm. Pradawni mieszkańcy Półwyspu Koreańkiego wierzyli że nie tylko ludzie mają duszę, ale darem tym obdarzone są również zwierzęta, skały, drzewa.. Pośrednikami między ludzmi a duchami byli szamani i szamanki. Obecnie nie wielu Koreańczyków przyznaje się do wiary w szamanizm ale praktyki szamańskie nadal są wykonywane. Przed wioskami często spotyka się totemy symbolizujące bóstwa - duchy.